-Więc.. czy zostaniesz moją żoną... znowu?- uklęknął przed ukochaną, wyciągając z kieszeni małe czerwone pudełeczko w kształcie serca.
-Mario.. ja.. ja nie wiem co powiedzieć.- znów zaniosła się płaczem.
-Po prostu się zgódź.- wyszeptał nadal klęczący piłkarz, a dziewczyna podeszła do niego i mocno go przytuliła.-To jak? Możemy oficjalnie znów nazywać się małżeństwem?- spytał ponownie.
-Tak, Mario.- wreszcie wydobyła z siebie jakieś słowa.
Za chwilę Götze wstał i otworzył pudełko. Oczom dziewczyny ukazały się obrączki, po upływie chwili pozłacana oznaka miłości Mario, znalazła miejsce na dłoni Laury. A drugą obrączkę z pudełeczka wzięła Laura, umieszczając ją na dłoni swojego męża.
Następnie chłopak złożył soczysty pocałunek na wargach swojej żony.
Ponownie zajęli miejsca przy stole i długo rozmawiali. Około 23.30 ściemniło się, staro- nowe małżeństwo zaczęło odczuwać chłód, ponadto komary dawały się we znaki. Postanowili wrócić do domu. Tak cudownie zakochani szli brzegiem morza beztrosko rozmawiając. Jak wtedy, wtedy kiedy się pobrali, kiedy po raz pierwszy poczuli, że szczęście tej drugiej osoby jest dla nich ważniejsze, niż ich własne. Tak właśnie teraz wyglądali. Cudownie zakochani.
Jak się jednak okazało, to jeszcze nie był koniec niespodzianek. Dziewczyna przekraczając próg domu, po raz kolejny czuła się bardzo wyjątkowo.
-Mario.. ja.. ja nie wiem co powiedzieć.- znów zaniosła się płaczem.
-Po prostu się zgódź.- wyszeptał nadal klęczący piłkarz, a dziewczyna podeszła do niego i mocno go przytuliła.-To jak? Możemy oficjalnie znów nazywać się małżeństwem?- spytał ponownie.
-Tak, Mario.- wreszcie wydobyła z siebie jakieś słowa.
Za chwilę Götze wstał i otworzył pudełko. Oczom dziewczyny ukazały się obrączki, po upływie chwili pozłacana oznaka miłości Mario, znalazła miejsce na dłoni Laury. A drugą obrączkę z pudełeczka wzięła Laura, umieszczając ją na dłoni swojego męża.
Następnie chłopak złożył soczysty pocałunek na wargach swojej żony.
Ponownie zajęli miejsca przy stole i długo rozmawiali. Około 23.30 ściemniło się, staro- nowe małżeństwo zaczęło odczuwać chłód, ponadto komary dawały się we znaki. Postanowili wrócić do domu. Tak cudownie zakochani szli brzegiem morza beztrosko rozmawiając. Jak wtedy, wtedy kiedy się pobrali, kiedy po raz pierwszy poczuli, że szczęście tej drugiej osoby jest dla nich ważniejsze, niż ich własne. Tak właśnie teraz wyglądali. Cudownie zakochani.
Jak się jednak okazało, to jeszcze nie był koniec niespodzianek. Dziewczyna przekraczając próg domu, po raz kolejny czuła się bardzo wyjątkowo.
Na podłodze usypana była ścieżka z płatków róż, która gdzieś prowadziła. Laura popatrzyła tylko pytającym wzrokiem na chłopaka, który tylko delikatnie się uśmiechnął. Dziewczyna pociągnęła go za rękę. Szli tą dróżką aż dotarli do łazienki, która połączona była z salonem. Była pięknie udekorowana. W domu było już ciemno, a osoba, która stała za tą niespodzianką, nieźle się na główkowała, wymyślając piękne oświetlenie. Zaraz za dużą wanną, ułożone było serce z lampek, a w środku ustawiono dwa kieliszki z winem.
-Mario, sam na to wpadłeś?- zapytała dziewczyna ze łzami w oczach.
-Niektóre inspiracje znalazłem w internecie.- uśmiechnął się, wstał i podał jej kieliszek.
-Dziękuję.- opowiedziała.
Usiedli i wypili płyn, rozmawiając. Potem poszli się przebrać, aby skorzystać z pięknie przygotowanej łazienki. Laura udała się pierwsza do sypialni, gdzie znalazła swój strój kąpielowy . Następnie przejrzała się w lusterku, poprawiła włosy i zmyła z siebie makijaż, który spływał jej kilka chwil temu po twarzy, razem z łzami. Kiedy była już gotowa, opuściła pomieszczenie, układając swoje ubrania na półce w szafie. Po niej sypialnię zajął Mario, który zdecydowanie szybciej się przebrał, dołączając do ukochanej. Laura zajęła miejsce, ustrojone płatkami róż, a Mario przyniósł z kuchni pełne kieliszki z winem, chwilę później zajmując miejsce obok swojej żony. Usiadł obok Laury, przytulając ją do swojego torsu.
-Laura, jeszcze raz Cię przepraszam za to, że opuściłem tyle chwil naszego małżeństwa.- westchnął Mario.
-Zostawmy to już za sobą, nie wracajmy do tego tematu, proszę.- uśmiechnęła się dziewczyna.
-Jak chcesz, ale pragnę tylko żebyś wiedziała, że bardzo Cię kocham i żałuję tego, że wyjechałem. - odparł.
-Wiem, o tym.- pocałowała chłopaka, popijając łyk wina.
-Choćmy może już spać. Jest późno.- zaproponował po chwili milczenia Mario.
-No dobrze.- przytaknęła, wstając.
Mario podał jej ręcznik, a dziewczyna owinięta nim, opuściła wannę, udając się do łazienki. Tam wzięła prysznic i oczyściła twarz żelami. Mimo późnej pory postanowiła jeszcze umyć włosy. Opłukała je najpierw ciepłą wodą, a następnie nałożyła na nie płyn. Potem go spłukała powtarzając czynność jeszcze raz. Potem owinęła włosy ręcznikiem, aby ten wchłonął wodę. Po 10 minutach zdjęła ręcznik, wieszając go na grzejniku. Do ręki wzięła suszarkę i wysuszyła włosy. Kiedy jej włosy były przyzwoicie suche, wyszła z łazienki, kierując swoje kroki w stronę sypialni.
Jak widać, Mario musiał skorzystać z drugiej łazienki, bo leżał już na łóżku przebrany.
-Daruję Ci dzisiaj tylko dlatego, że to nasza noc poślubna numer dwa.- zrobił groźną minę.
-Oj, nie denerwuj się.- położyła się obok niego.- Nie ja Ci się kazałam ze mną żenić- zaśmiała się, na co Mario wybuchnął śmiechem.
-Tak, wiem. Ale zrobiłem to celowo, świadomie, długo się nad tym zastanawiając.- stwierdził.
-Świetnie, zatem nie narzekaj.- Pocałowała go w policzek i przytuliła się do niego.
-Co robimy jutro?- Spytał.
-Przykro mi, ale to ty tutaj jesteś od niespodzianek.- zaśmiała się.
-Dobra, co ty na to, żebyśmy polecieli w kosmos, albo skoczyli na bungee?- zaproponował całkiem poważnie, na co dziewczyna uderzyła ręką w swoje czoło.
-Boże jedyny, za kogo ja wyszłam. A trzeba było posłuchać mamusi i się zastanowić.- pokręciła głową, śmiejąc się.
-Chcesz mi powiedzieć, że to nie była Twoja decyzja?!- zdenerwował się Mario, obejmując dziewczynę tak, aby mu nie uciekła. Po czym zaczął się śmiać.
-Głupi jesteś, prawie zaczęłam się Ciebie bać.- posmutniała.- Dobra, zamawiaj to bungee.- stwierdziła podnosząc ręce w obronnym geście.
-Cel osiągnięty.- "wstał" z dziewczyny, biorąc do ręki telefon.
-Mario!- krzyknęła
-Nie krzycz, bo dzieci obudzisz.- powiedział nie odrywając wzroku od ekranu telefonu, dopiero po chwili oriętując co powiedział.
-Jezuu, Götze, ty jesteś nienormalny, ja się poddaje. Współczuję mamusi, że musiała się aż tak męczyć. Sama wszem i wobec pragnę stwierdzić, że Ciebie dziecioku się wychować nie da. Idę spać.- zaśmiała się, kładąc głowę na poduszce.
-Dobra idź. Rano się policzymy...- "zagroził", odkładając telefon.
-Oj Mario, Mario. Braciom też współczuję. - westchnęła.
-Możesz mnie nie oczerniać? Wcale nie jestem aż takim złym człowiekiem. Ostatnio wysłałem pieniądze dzieciom z Afryki.- "zapłakał".
-I za to Cię kocham- pocałowała go.- Tylko czasem myśl o czym mówisz.- zaśmiała się, układając wygodnie na torsie chłopaka.- Dobranoc.
-Dobranoc, skarbie.
****
... miesiąc bez rozdziału. Taaaak. Az normalnie wstyd. No dobra od czego by tu zacząć. Może tak. Przed ostatni tydzień szkoły to jak możecie sobie wyobrazić, podciąganie ocen ile się da. A teraz ostatni tydzień szkoły coś nie mogłam się ogarnąć. No wybaczcie. Ale dzisiaj, w ten wspaniały dzień, postanowiłam napisać rozdział i oto jestem. Mam nadzieję, że chociaż ktoś jeszcze został i czyta. Pozdrowionka xd