*Laura*
....Kiedy zjedliśmy, nie zostawiając po sobie śladu w postaci żadnej wiadomości, wychodziliśmy z domu na lotnisko, by potem udać się do Austrii... nagle usłyszałam dźwięk telefonu Mario. Zwykła babska ciekawość siedzącą gdzieś w mojej podświadomości kazała mi sprawdzić kto dobija się do byłego zawodnika Bayernu.
-Filipku, poczekaj moment. Pójdę jeszcze coś sprawdzić.- zwróciłam się do syna, który usiadł na ławce.
Głos, który wcześniej słyszałam, dobiegał chyba z salonu. Tam też się udałam. Nie musiałam długo szukać telefonu, gdyż rozmówca znowu dał o sobie znać wysyłając coś na telefon Götzego, czym doprowadził mnie do poszukiwanego przedmiotu. Nie zastanawiałam się nad tym co mogę zobaczyć na ekranie, odblokowałam i to co zobaczyłam, sprawiło, że z trudem udawało mi się normalnie oddychać. Nadawcą wiadomości, która została wysłana była Ann-Kathrin Brömmel. Jak wszyscy dobrze wiedzą, była dziewczyna Mario. Tak naprawdę resztę historii dopowiedziałam sobie sama. Wiem, że nie powinnam, ale nie panując już nad sobą odczytałam wiadomość.
"Daj jej lecieć. Będziemy mogli wreszcie normalnie się spotykać. Jesteś dla niej za dobry. Ze mną było by Ci sto razy lepiej, skarbie. Dobrze o tym wiesz. :*"
....Kiedy zjedliśmy, nie zostawiając po sobie śladu w postaci żadnej wiadomości, wychodziliśmy z domu na lotnisko, by potem udać się do Austrii... nagle usłyszałam dźwięk telefonu Mario. Zwykła babska ciekawość siedzącą gdzieś w mojej podświadomości kazała mi sprawdzić kto dobija się do byłego zawodnika Bayernu.
-Filipku, poczekaj moment. Pójdę jeszcze coś sprawdzić.- zwróciłam się do syna, który usiadł na ławce.
Głos, który wcześniej słyszałam, dobiegał chyba z salonu. Tam też się udałam. Nie musiałam długo szukać telefonu, gdyż rozmówca znowu dał o sobie znać wysyłając coś na telefon Götzego, czym doprowadził mnie do poszukiwanego przedmiotu. Nie zastanawiałam się nad tym co mogę zobaczyć na ekranie, odblokowałam i to co zobaczyłam, sprawiło, że z trudem udawało mi się normalnie oddychać. Nadawcą wiadomości, która została wysłana była Ann-Kathrin Brömmel. Jak wszyscy dobrze wiedzą, była dziewczyna Mario. Tak naprawdę resztę historii dopowiedziałam sobie sama. Wiem, że nie powinnam, ale nie panując już nad sobą odczytałam wiadomość.
"Daj jej lecieć. Będziemy mogli wreszcie normalnie się spotykać. Jesteś dla niej za dobry. Ze mną było by Ci sto razy lepiej, skarbie. Dobrze o tym wiesz. :*"
"Kocham Cię a ty mnie. Więc jaki jest problem? Mario, misiu, nie daj się prosić. Czekam punkt 20. :*:*:*"
Dokładnie tak jak myślałam! Ten pusty gnojek, był bardzo zdenerwowany, bo nie widział jak zakręcić żeby było dobrze. Dla kogo dobrze? Dla niego! Buzowała we mniej złość. A także odczuwałam smutek. Tyle cierpiałam przez niego. Nawet rozstałam się z Gregorem, którego bardzo kochałam. Przecież to z nim mogłam stworzyć udany związek. Ale nie, ja wolałam wrócić do zakłamanego idioty, który niszczy mnie na nowo! Zawsze mam pecha!
Po moim policzku spłynęła łza. Cały czas trzymałam telefon w ręku. Kiedy nagle drzwi się otworzyły. Odwróciłam się a tam stał on. Ten, przez którego cały czas cierpię... Miałam ochotę na niego nawrzeszczeć. I nie rezygnowałam z tego zamiaru. Czekałam tylko aż zamknie za sobą drzwi, tak żeby Filip znowu nie musiał wysłuchiwać naszych kłótni. Powoli wstałam i odwróciłam się przodem do niego.
-Ty serio myślisz, że możesz znowu rujnować mi życie? Tak jak wtedy?! I wiesz co? Może teraz ja sobie wyjadę? Tylko jak wyjadę to już mnie nie zobaczysz! Ale wnioskuję, że Ci to wszystko jedno! - podniosłam ton, żeby nie krzyczeć.
-Poniosło mnie. Przepraszam. -powiedział zimnym głosem, w ogóle na mnie nie patrząc.
-Poniosło Cię mówisz? - przyciszyłam głos.- Prowadzisz podwójne życie, a teraz mówisz, że Cię poniosło?! - wściekłam się. - Wiesz co? Żałosny jesteś. Tyle ci powiem. Masz do mnie nie pisać, nie dzwonić. A najlepiej zapomnieć. Zachowujesz się jak niedorozwinęte dziecko. Ty chyba nigdy nie dorośniesz. Ale może jej to odpowiada?- zapytałam nie oczekując odpowiedzi.
-Ale jakiej jej??! O czym ty mówisz?! - udał, że nie rozumie, wypowiedzianych przeze mnie słów.
-Żałosny jesteś. -Powtórzyłam, rzucając w niego telefonem, a potem otarłam ręką zapłakaną twarz. Zebrałam z podłogi walizkę i szybko wyszłam.
-Co się stało? Tak długo Cię nie było.. rozmawiałaś z tatą? - dopytywał.
- Musiałam mu coś wyjaśnić. -z trudem wymusiłam uśmiech. - Dobra bo samolot odleci bez nas.- powiedziałam, po czym wreszcie ruszyliśmy.
Na lotnisko dotarliśmy w ekspresowym tempie. Chciałam jak najszybciej opuścić to pieprzone Monachium, gdzie spotyka mnie samo nieszczęście. W trakcie lotu prawie nic nie mówiłam. Na początku napisałam tylko wiadomość do Schlieriego, że wylatujemy. Potem Filip założył na uszy słuchawki, a ja po chwili stwierdziłam, że nie będę się dłużej nad sobą użalać i też założyłam słuchawki. Puściłam moją ulubioną piosenkę, która idealnie pasowała do obecnej sytuacji. Nickelback -"Lullaby" piosenka, która zawsze pomaga mi się uspokoić. Tak było i tym razem. Potem patrzyłam już tylko tępo w chmury i czekałam kiedy wylądujemy i odpoczniemy wreszcie od tego wszystkiego co tylko nas przytłacza. Niby Filip zbyt dużo się nie wtrąca, ale on na pewno widzi co się dzieje i odczuwa to na swój sposób, tylko nie chce tego pokazać. Ja z kolei, nie chcę aby on musiał przez to wszystko przechodzić. Wiem jaki to dla niego może być stres, życie w skłóconej rodzinie, wcale nie jest proste. Najpierw stracił ojca, teraz go ma, ale kto wie na jak długo? Mario cały czas zachowuje się jak dziecko. Ma żonę i syna a na boku spotyka się ze swoją byłą. Czy on aby na pewno pokazuje dobry przykład naszemu synowi..?
Cały lot spędziłam na rozmyślaniu przy ulubionej muzyce. Następnie stewardessa ogłosiła, że zbliżamy się do lądowania. Puknęłam delikatnie Filipa w ramię, a on natychmiastowo zdjął słuchawki.
-Zaraz lądujemy.- oznajmiłam, a on spakował słuchawki do plecaka.
Chwilę później zaczęliśmy opuszczać samolot. Zaczęłam błądzić wzrokiem wśród zgromadzonych na lotnisku w Innsbrucku ludzi.
-Ty serio myślisz, że możesz znowu rujnować mi życie? Tak jak wtedy?! I wiesz co? Może teraz ja sobie wyjadę? Tylko jak wyjadę to już mnie nie zobaczysz! Ale wnioskuję, że Ci to wszystko jedno! - podniosłam ton, żeby nie krzyczeć.
-Poniosło mnie. Przepraszam. -powiedział zimnym głosem, w ogóle na mnie nie patrząc.
-Poniosło Cię mówisz? - przyciszyłam głos.- Prowadzisz podwójne życie, a teraz mówisz, że Cię poniosło?! - wściekłam się. - Wiesz co? Żałosny jesteś. Tyle ci powiem. Masz do mnie nie pisać, nie dzwonić. A najlepiej zapomnieć. Zachowujesz się jak niedorozwinęte dziecko. Ty chyba nigdy nie dorośniesz. Ale może jej to odpowiada?- zapytałam nie oczekując odpowiedzi.
-Ale jakiej jej??! O czym ty mówisz?! - udał, że nie rozumie, wypowiedzianych przeze mnie słów.
-Żałosny jesteś. -Powtórzyłam, rzucając w niego telefonem, a potem otarłam ręką zapłakaną twarz. Zebrałam z podłogi walizkę i szybko wyszłam.
-Co się stało? Tak długo Cię nie było.. rozmawiałaś z tatą? - dopytywał.
- Musiałam mu coś wyjaśnić. -z trudem wymusiłam uśmiech. - Dobra bo samolot odleci bez nas.- powiedziałam, po czym wreszcie ruszyliśmy.
Na lotnisko dotarliśmy w ekspresowym tempie. Chciałam jak najszybciej opuścić to pieprzone Monachium, gdzie spotyka mnie samo nieszczęście. W trakcie lotu prawie nic nie mówiłam. Na początku napisałam tylko wiadomość do Schlieriego, że wylatujemy. Potem Filip założył na uszy słuchawki, a ja po chwili stwierdziłam, że nie będę się dłużej nad sobą użalać i też założyłam słuchawki. Puściłam moją ulubioną piosenkę, która idealnie pasowała do obecnej sytuacji. Nickelback -"Lullaby" piosenka, która zawsze pomaga mi się uspokoić. Tak było i tym razem. Potem patrzyłam już tylko tępo w chmury i czekałam kiedy wylądujemy i odpoczniemy wreszcie od tego wszystkiego co tylko nas przytłacza. Niby Filip zbyt dużo się nie wtrąca, ale on na pewno widzi co się dzieje i odczuwa to na swój sposób, tylko nie chce tego pokazać. Ja z kolei, nie chcę aby on musiał przez to wszystko przechodzić. Wiem jaki to dla niego może być stres, życie w skłóconej rodzinie, wcale nie jest proste. Najpierw stracił ojca, teraz go ma, ale kto wie na jak długo? Mario cały czas zachowuje się jak dziecko. Ma żonę i syna a na boku spotyka się ze swoją byłą. Czy on aby na pewno pokazuje dobry przykład naszemu synowi..?
Cały lot spędziłam na rozmyślaniu przy ulubionej muzyce. Następnie stewardessa ogłosiła, że zbliżamy się do lądowania. Puknęłam delikatnie Filipa w ramię, a on natychmiastowo zdjął słuchawki.
-Zaraz lądujemy.- oznajmiłam, a on spakował słuchawki do plecaka.
Chwilę później zaczęliśmy opuszczać samolot. Zaczęłam błądzić wzrokiem wśród zgromadzonych na lotnisku w Innsbrucku ludzi.
Od razu zauważyłam wśród nich wysokiego bruneta, szeroko uśmiechniętego, który kręcił na palcu kluczykami od samochodu. Ubrany był w jeansowe spodnie do kolazn, do tego biała bluzka.
-Mamo! Wujek tam jest!- krzyknął młody, pokazując na Gregora, który w dalszym ciągu uśmiechał się do mnie.
-To leć się przywitać! -uśmiechnięta, odpowiedziałam synowi, który wraz ze swoją walizką pobiegł do Gregora
i rzucił się mu na szyję.
Po chwili podeszłam do nich.
-Laura! Wieki się nie widzieliśmy!- podszedł do mnie, mocno tuląc do siebie.
-Tęskniłam.- wyszeptałam do jego ucha.
-A co ja mam powiedzieć? W końcu wróciłaś do Mario...- powiedział równie cicho.
-A to chyba nie było mądrą decyzją... -westchnęłam.- Masz mi to za złe? -spytałam.
-Nie. Po prostu nie mogłem się pogodzić z tym, że nie możemy już być razem... ale nie martw się nadal Cię kocham i czekam za Tobą. Zresztą.... Wiedziałem, że kiedyś wrócisz.- zaśmiał się.
-Oj Gregor. Nic się nie zmieniłeś.- westchnęłm, odklejając się od niego.
-Masz rację. Cały czas kocham tak samo. -uśmiechnął się i pokazał serduszko.
Chwilę później znaleźliśmy się w sportowym samochodzie skoczka. A dojazd do domu zajął nam 15minut. Potem Gregor pomógł mi z walizkami, a ja, nie mając siły na rozpakowanie ich, postawiłam je tylko w pokoju, który udostępnił mi i Filipowi chłopak na czas naszego pobytu w Austrii, a potem zeszłam na dół. Usiadłam na kanapie i wyjęłam telefon z kieszeni nerwowo się nim bawiąc.
-Chcesz coś do picia?- do salonu wszedł brunet.
-Możesz nalać mi wody. -uśmiechnęłam się od niechcenia, kładąc telefon na stole przede mną.
-Proszę.- chłopak podał mi wodę, po czym usiadł obok mnie na kanapie.- Co taka smutna jesteś? Co się dzieje? -zapytał
-Wszystko w porządku. -westchnęłam.
-Chodzi o Mario...- zaczął się domyślać.
-Nie. Gregor, skoro Ci mówię, że wszystko jest okey, to możesz nie być taki dociekliwy? -spytałam spokojnie, kiedy zadzwonił mój telefon. Zerknęłam na ekran, numer Mario. Pewnie wymyślił jakieś bardzo 'wiarygodne' historie, i będzie chciał mi wszystko wytłumaczyć.... Jednak nie miałam ochoty z nim rozmawiać.
-Nie odbierzesz?- zapytał po chwili milczenia Gregor.
-Nie.- wzięłam w rękę telefon i rozłączyłam, poczułam jak do moich oczu napłynęły łzy. Nie chciałam rozpłakać się przy chłopaku, dlatego walczyłam, żeby żadna z łez nie spłynęła po moich ciepłych policzkach. Jednak nie powstrzymałam ich... po chwili zaczęłam płakać.
-Laura, skarbie, przecież przy mnie nie musisz udawać. Co się stało? - przysunął się do mnie, a potem zamknął w swoim uścisku.
-Przed wyjazdem pokłóciliśmy się, nie chciał, żebym tutaj przyleciała. Jak wychodziliśmy z domu, na lotnisko, usłyszałam dzwonek jego telefonu . To była Ann...-rozpłakałam się .
-Ale to że dzwoniła to jeszcze nic nie znaczy. -próbował mnie uspokoić.
-Gregor, ale ona nie dzwoniła. Ona napisała sms. Że z nikim nie jest mu tak dobrze jak z nią i żeby pozwolił mi lecieć, bo ona chce żeby był u niej o 20!- nie mogłam się uspokoić. Przecież to normalne. Znowu zraniła mnie osoba, którą kocham. A właściwie... którą kochałam. Nie wiem co w tym momencie czuję do Götze, ale na pewno z każdym dniem bardziej oddalamy się od siebie.
-Nie myśl o nim. Spróbuj o tym zapomnieć. -uśmiechnął się.
-Nie da się...-popatrzyłam na niego z nadzieją w oczach. Jednak w głębi serca czułam, że już dawno płomyk tej nadziei zgasł, że już się poddałam...
-Zabiorę Cię gdzieś.- mówił tajemniczo.
-A co z Filipem?- spytałam.
-Moja siostrą przyjedzie ze swoją małą córeczką Roxi. Poradzimy sobie mała .
-Mamo! Wujek tam jest!- krzyknął młody, pokazując na Gregora, który w dalszym ciągu uśmiechał się do mnie.
-To leć się przywitać! -uśmiechnięta, odpowiedziałam synowi, który wraz ze swoją walizką pobiegł do Gregora
i rzucił się mu na szyję.
Po chwili podeszłam do nich.
-Laura! Wieki się nie widzieliśmy!- podszedł do mnie, mocno tuląc do siebie.
-Tęskniłam.- wyszeptałam do jego ucha.
-A co ja mam powiedzieć? W końcu wróciłaś do Mario...- powiedział równie cicho.
-A to chyba nie było mądrą decyzją... -westchnęłam.- Masz mi to za złe? -spytałam.
-Nie. Po prostu nie mogłem się pogodzić z tym, że nie możemy już być razem... ale nie martw się nadal Cię kocham i czekam za Tobą. Zresztą.... Wiedziałem, że kiedyś wrócisz.- zaśmiał się.
-Oj Gregor. Nic się nie zmieniłeś.- westchnęłm, odklejając się od niego.
-Masz rację. Cały czas kocham tak samo. -uśmiechnął się i pokazał serduszko.
Chwilę później znaleźliśmy się w sportowym samochodzie skoczka. A dojazd do domu zajął nam 15minut. Potem Gregor pomógł mi z walizkami, a ja, nie mając siły na rozpakowanie ich, postawiłam je tylko w pokoju, który udostępnił mi i Filipowi chłopak na czas naszego pobytu w Austrii, a potem zeszłam na dół. Usiadłam na kanapie i wyjęłam telefon z kieszeni nerwowo się nim bawiąc.
-Chcesz coś do picia?- do salonu wszedł brunet.
-Możesz nalać mi wody. -uśmiechnęłam się od niechcenia, kładąc telefon na stole przede mną.
-Proszę.- chłopak podał mi wodę, po czym usiadł obok mnie na kanapie.- Co taka smutna jesteś? Co się dzieje? -zapytał
-Wszystko w porządku. -westchnęłam.
-Chodzi o Mario...- zaczął się domyślać.
-Nie. Gregor, skoro Ci mówię, że wszystko jest okey, to możesz nie być taki dociekliwy? -spytałam spokojnie, kiedy zadzwonił mój telefon. Zerknęłam na ekran, numer Mario. Pewnie wymyślił jakieś bardzo 'wiarygodne' historie, i będzie chciał mi wszystko wytłumaczyć.... Jednak nie miałam ochoty z nim rozmawiać.
-Nie odbierzesz?- zapytał po chwili milczenia Gregor.
-Nie.- wzięłam w rękę telefon i rozłączyłam, poczułam jak do moich oczu napłynęły łzy. Nie chciałam rozpłakać się przy chłopaku, dlatego walczyłam, żeby żadna z łez nie spłynęła po moich ciepłych policzkach. Jednak nie powstrzymałam ich... po chwili zaczęłam płakać.
-Laura, skarbie, przecież przy mnie nie musisz udawać. Co się stało? - przysunął się do mnie, a potem zamknął w swoim uścisku.
-Przed wyjazdem pokłóciliśmy się, nie chciał, żebym tutaj przyleciała. Jak wychodziliśmy z domu, na lotnisko, usłyszałam dzwonek jego telefonu . To była Ann...-rozpłakałam się .
-Ale to że dzwoniła to jeszcze nic nie znaczy. -próbował mnie uspokoić.
-Gregor, ale ona nie dzwoniła. Ona napisała sms. Że z nikim nie jest mu tak dobrze jak z nią i żeby pozwolił mi lecieć, bo ona chce żeby był u niej o 20!- nie mogłam się uspokoić. Przecież to normalne. Znowu zraniła mnie osoba, którą kocham. A właściwie... którą kochałam. Nie wiem co w tym momencie czuję do Götze, ale na pewno z każdym dniem bardziej oddalamy się od siebie.
-Nie myśl o nim. Spróbuj o tym zapomnieć. -uśmiechnął się.
-Nie da się...-popatrzyłam na niego z nadzieją w oczach. Jednak w głębi serca czułam, że już dawno płomyk tej nadziei zgasł, że już się poddałam...
-Zabiorę Cię gdzieś.- mówił tajemniczo.
-A co z Filipem?- spytałam.
-Moja siostrą przyjedzie ze swoją małą córeczką Roxi. Poradzimy sobie mała .
****
Nie wiem czy powoli nie kończyć tego opowiadania. Zastanawiam się jednak nad samym rozwiązaniem. Jak myślicie, Laura da kolejną już szansę Götze? Czy będzie miała już wszystkiego dosyć i odejdzie ?
Wydaje mi się, że Laura może nadal być z Götze, ponieważ jest on tak przekonywający jak nikt inny. Wymyśli jakąś historyjkę typu: jak się Ann dowiedziała,że Laura wyjeżdża to chciała mieć Götzego dla siebie a wczesniej po rozstaniu nic ich już nie łączyło, czy podobną historię, która będzie tak wiarygodnie brzmiał, że Laura do niego wróci. Jednak od początku wydawało mi się, że po tym co Götze zrobił Laurze, nie powinna wiązać się z nim na nowo, a zostać z Gregorem.
OdpowiedzUsuńA ja jestem za Gregorem. On jest lepszy dla Laury, rozumie ją i wspiera. Mario to w sumie zadufany dzieciak i nawet gdyby to wszystko okazało się intrygą Ann to i tak wolę Schlierenzauer'a. Po prostu po tym wszystkim co zrobił Mario, na miejscu Laury nie dałam bym mu kolejnej szansy.
OdpowiedzUsuń