*Mario*
Dziewczyna wybiegła ze szpitala a ja nie wiedziałem co zrobić. Czy iść do lekarza czy biec za Laurą. Po drodze spotkałem lekarza. Powiedział mi tylko, że Laura mi na pewno wszystko powie i że wszystkie inne wykonane badania nie wykazały żadnych komplikacji. Zapewne powiedziałby mi więcej, ale postanowiłem poszukać Laury. W takim stanie różne głupoty przychodzą człowiekowi do głowy... Wsiadłem do samochodu i jechałem w stronę domu, sprawdzając czy nie ma jej gdzieś na ulicy. Kiedy byłem już pod domem, szybko pobiegłem do środka już z wejścia wołając brązowooką. Nikt nie odpowiadał, jednak postanowiłem sprawdzić jeszcze w każdym pomieszczeniu z osobna. Już powoli zaczynałem zastanawiać się gdzie w razie czego jej szukać, kiedy zajrzałem jeszcze do sypialni. Była tam ! Siedziała po turecku na łóżku z chusteczką w dłoni. Płakała.
-Laura...
-Mario wyjdź.- Rozkazała.
-Nigdzie się nie wybieram.- powiedziałem siadając obok niej.-Co się stało? Co oni Ci tam powiedzieli?- Nic nie odpowiedziała.- Laura, przecież wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć.- zapewniłem.- Więc jak? Powiesz?
-Wszystko jest w porządku. Tak lekarz powiedział.- wzruszyła ramionami nie podnosząc wzroku z podłogi.
-Gdyby wszystko było w porządku, nie płakałabyś.- przejrzałem ją. Ukrywała coś przede mną. Chciałem dowiedzieć się o co chodzi.
-W sumie i tak mi już wszystko jedno.- powiedziała, a po jej policzku spłynęła łza. Złapałem ją za rękę, po czym splotłem nasze palce. -Już nigdy nie zajdę w ciążę- wydusiła z siebie i się rozpłakała. Przytuliłem ją mocno do siebie.- A teraz możesz odejść. Miliony modelek czekają.
-Co?- zdziwiłem się- Czyli myślałaś, że jak się dowiem, to Cię zostawię?- zaśmiałem się.
-A nie będzie tak?- zapytała nadal płacząc.
-Nigdy Cię nie zostawię. Jak sie kocha to bez granic. Gdybym Cię teraz zostawił, zachowałbym się jak dupek.- wyjaśniłem.- Poradzimy sobie. Ze wszystkim. Byle razem...- pocałowałam ją w czubek głowy, po czym uścisnęła mnie mocniej.
Dziewczyna wybiegła ze szpitala a ja nie wiedziałem co zrobić. Czy iść do lekarza czy biec za Laurą. Po drodze spotkałem lekarza. Powiedział mi tylko, że Laura mi na pewno wszystko powie i że wszystkie inne wykonane badania nie wykazały żadnych komplikacji. Zapewne powiedziałby mi więcej, ale postanowiłem poszukać Laury. W takim stanie różne głupoty przychodzą człowiekowi do głowy... Wsiadłem do samochodu i jechałem w stronę domu, sprawdzając czy nie ma jej gdzieś na ulicy. Kiedy byłem już pod domem, szybko pobiegłem do środka już z wejścia wołając brązowooką. Nikt nie odpowiadał, jednak postanowiłem sprawdzić jeszcze w każdym pomieszczeniu z osobna. Już powoli zaczynałem zastanawiać się gdzie w razie czego jej szukać, kiedy zajrzałem jeszcze do sypialni. Była tam ! Siedziała po turecku na łóżku z chusteczką w dłoni. Płakała.
-Laura...
-Mario wyjdź.- Rozkazała.
-Nigdzie się nie wybieram.- powiedziałem siadając obok niej.-Co się stało? Co oni Ci tam powiedzieli?- Nic nie odpowiedziała.- Laura, przecież wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć.- zapewniłem.- Więc jak? Powiesz?
-Wszystko jest w porządku. Tak lekarz powiedział.- wzruszyła ramionami nie podnosząc wzroku z podłogi.
-Gdyby wszystko było w porządku, nie płakałabyś.- przejrzałem ją. Ukrywała coś przede mną. Chciałem dowiedzieć się o co chodzi.
-W sumie i tak mi już wszystko jedno.- powiedziała, a po jej policzku spłynęła łza. Złapałem ją za rękę, po czym splotłem nasze palce. -Już nigdy nie zajdę w ciążę- wydusiła z siebie i się rozpłakała. Przytuliłem ją mocno do siebie.- A teraz możesz odejść. Miliony modelek czekają.
-Co?- zdziwiłem się- Czyli myślałaś, że jak się dowiem, to Cię zostawię?- zaśmiałem się.
-A nie będzie tak?- zapytała nadal płacząc.
-Nigdy Cię nie zostawię. Jak sie kocha to bez granic. Gdybym Cię teraz zostawił, zachowałbym się jak dupek.- wyjaśniłem.- Poradzimy sobie. Ze wszystkim. Byle razem...- pocałowałam ją w czubek głowy, po czym uścisnęła mnie mocniej.
-Jestem do niczego. Znajdź sobie kogoś innego. Nie dam Ci już dziecka!- krzyknęła.
-Dałaś mi już cudownego synka i ogrom wspaniałych chwil. Czy to nie wystarczy?- zapytałem.
-O Jezu.. Filip przyszedł.- zmieniła temat.- On nie może mnie tak zobaczyć!- dramatyzowała.
-Siedź tutaj. Zaraz przyjdę.- podszedłem na dół.
Poprosiłem Filipa, żeby skoczył do sklepu. Kiedy przyszedł z moim zakupem, spytał czy może pójść do kolegi na noc. Zgodziłem się. Laura potrzebuje teraz wyjątkowo dużo spokoju.
-Mam coś dla Ciebie.- uśmiechnąłem się wchodząc do sypialni
-Już mi chyba nic nie poprawi humoru.- westchnęła.
-Żelki też nie? Aa trudno. Sam zjem.- zacząłem otwierać paczkę.
-Daaaaaj- chciała mi je zabrać, w efekcie czego wylądowała na mnie.
-Nie dam.- droczyłem się.
-Co mogę zrobić, abyś oddał mi moje żelki?- zapytała zadowolona nadal leżąc na mnie.
-No nie wiem, nie wiem....
-To ja zwykle się droczę.- zrobiła naburmuszoną minę.
-Buziak wystarczy.- uśmiechnąłem się.
-I może jeszcze frytki do tego?- zaśmiała się.
-Kłóć się dłużej. 2 buziaki.
-Dobra choć tuu- powiedziała poważnie.
-Trochę uczucia!- zwyłem.
Chwilę potem czułem już jej wargi na swoich ustach. Cały czas trzymała mnie za ręce. Potem przesunąłem je niżej, tak aby obejmować dziewczynę w talii. To była magiczna chwila. Nie doświadczyłem tak cudownego pocałunku od 10 lat.
-Dobrze, a więc... mogę żelki?- zrobiła duże oczy. Wstała ze mnie, siadając na mnie okrakiem.
-Zrobiłaś to tylko dla żelek? Aha.- obraziłem się.
-Nie no Marioo- przytuliła mnie.- Nie obrażaj się... Mariooo.- próbowała mnie przekupić.- A jak dostaniesz buziaka?
-Nie bo powiesz, że to za coś- nie dawałem za wygraną.
-No to patrz. Wygrałeś właśnie bezinteresownego buziaka.- Pocałowała mnie.
Potem zaczęliśmy jeść żelki. Cały czas starałem się odciągnąć myśli Laury jak najdalej od rozmowy z lekarzem. Narazie mi się udawało. Zbliżała się już godzina 23. Może to dziwne ale przegadaliśmy prawie cały dzień.
-Będę się zbierał.- oznajmiłem.
-Zostań na noc. Sama będę się bała.- poprosiła.
-No nie wiem.- zastanowiłam się.
-Mario! Patrz błyska się! Boję się burzy.- przeraziła się.
-Skarbie, ty kochasz burzę.-Przypomniałem jej.
-Tak. Ale tylko w dzień, kiedy siedzę na schodach i jest ktoś w domu. W nocy boję się burzy. Chyba, że masz inne plany...
-Żadnych innych ważniejszych od Ciebie. -Uśmiechnąłem się.- Dobra daj mi jakąś pościel, pójdę spać u Filipa.- powiedział.
*Laura*
Cieszę się, że Mario tak się wobec mnie zachował, byłam przekonana, że odejdzie a wtedy będę już miała czarno na białym, czy dobrze postąpiłam poświęcając mu czas.
Jednak zachował się jak mężczyzna, cieszę się, że mogę na niego liczyć.
Właśnie wróciłam do sypialni po orzeźwiającym prysznicu. Mario leżał na łóżku i mi się przyglądał.
-Idziesz się wykąpać?- retoryczne pytanie.. pomyślałam sobie.
-Yhym. - kiwnął głowa, a ja poszłam przenieść mu ręcznik.
Potem położyłam się do łóżka. Trochę bolała mnie głową, więc zamknęłam oczy i nie myślałam zupełnie o niczym. Chwilę później usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Otworzyłam oczy, a w drzwiach zobaczyłam piłkarza. Był taki idealny. Stał w samych bokserkach. Do tego ta wyrzeźbiona klata. Piękny widok.
-Przepraszam, nie chciałem Cię obudzić.- powiedział cicho.
-Nie spałam. -uśmiechnęłam się.
Po chwili dostałam buziaka od Götze, który następnie poszedł spać do pokoju Filipa.
Długo nie czekałam, zgasiłam światło i zasnęłam. Obudziłam się w nocy. Spojrzałam na zegarek było około 2. Przewróciłam się na drugą stronę i próbowałem zasnąć, jednak bezskutecznie. Leżałam prawie 30 minut. Nagle zachciało mi się pić. Postanowiłam zejść na dół, zaspokoić pragnienie. Wyszłam z pokoju, zamknęłam za sobą drzwi i udałam się do kuchni. Odparłam się dłońmi o blat przodem do okna i opróżniałam zapełnioną po brzegi szklankę. Na dworze nadal się błyskało, postanowiłam popatrzeć na to wspaniałe zjawisko. W tej chwili porównałam swoje życie do tejże burzy. Nie toczy się ono normalnie. Ciągle pod prąd. Dlaczego ja muszę taka być? Jeszcze teraz... kiedy nie mogę mieć dzieci. Do moich oczu napłynęły łzy. Korzystając z okazji, że nikogo nie ma rozpłakałam się, zastanawiając się nad swoim losem. Czułam się podle. Jestem kompletnym zerem- pomyślałam i napiłam się łyka wody. Pociągnęłam nosem i wytarłam łzy.
-Laura, kochanie nie śpisz?- Mario wszedł do kuchni, przytulając mnie od tyłu.
-Nie mogę.- pociągnęłam nosem.
-Dlaczego płaczesz?- Chyba wyczuł, że coś jest nie tak.
-Po prostu.- odparłam obojętnie.
-Proszę Cię.- upierał się.
-Przecież już wiesz. Jestem do niczego, kompletne zero, kminisz? Nie mogę mieć normalnego życia, tylko ciągle przykre sytuacje. Jestem tym zmęczona, a mimo to dowiaduję się, że nie będę miała dzieci. Co to za kobieta, która nie może mieć dzieci ???- rozpłakałam
-Nawet tak nie myśl! Jesteś wspaniałą kobietą.- próbował mnie uspokoić.
-Nic na to nie wskazuje.- westchnęłam obojętnie.
-To pozwól, że przytoczę Ci pewną historię. Pamiętasz jak przyjechałaś na zgrupowanie kadry poznałaś w Monachium takiego przystojniaka.
-I miał na imię Mario, był bardzo skromny... dalej proszę- przerwałam mu, delikatnie się uśmiechając.
-Czyli wiesz o kogo chodzi.- zaśmiał się.- Pamiętasz, kim wtedy byłem? Zwykłym podrywaczem. Po prostu. Przygoda, Góra na tydzień.. ale potem poznałem Ciebie. Nie możesz mówić, że jesteś nikim. Bo to właśnie ty mnie zmieniłaś. Byłaś tą pierwszą dziewczyną, o której myślałem na poważnie. Jesteś cudowna.- pocałował mnie w skroń.
-Przepraszam, że ciągle musisz tego wysłuchiwać.- spojrzałam na chłopaka, który ciągle mnie przytulał.
-Właśnie dobrze, że mi o tym mówisz. Przynajmniej mogę Cię sprostować.- uśmiechnął się.
-Dziękuję. Bądź przy mnie zawsze.- Wyszeptałam.
-Obiecuję, że będę. - pocałował mnie w czubek głowy. -Bo Cię Kocham księżniczko.- dokończył.- Choć, połóżmy się. Jutro rano Filip wróci od kolegi.- przypomniał.
-Nie zasnę.- Stwierdziłam.
-Ze mną zaśniesz. Pozwól, że wproszę się do twojej sypialni.- powiedział z łobuzerskim uśmiechem.
-Pozwalam.- uśmiechnęłam się i chwyciłam Mario za rękę.
Położyliśmy się w moim łóżku. Götze przytulił mnie do siebie. Teraz nie miałam już problemu, żeby zasnąć. Od razu kiedy zgasiliśmy światło, słysząc równy oddech chłopaka, zamknęłam oczy i odpłynęłam.
Cieszę się, że Mario tak się wobec mnie zachował, byłam przekonana, że odejdzie a wtedy będę już miała czarno na białym, czy dobrze postąpiłam poświęcając mu czas.
Jednak zachował się jak mężczyzna, cieszę się, że mogę na niego liczyć.
Właśnie wróciłam do sypialni po orzeźwiającym prysznicu. Mario leżał na łóżku i mi się przyglądał.
-Idziesz się wykąpać?- retoryczne pytanie.. pomyślałam sobie.
-Yhym. - kiwnął głowa, a ja poszłam przenieść mu ręcznik.
Potem położyłam się do łóżka. Trochę bolała mnie głową, więc zamknęłam oczy i nie myślałam zupełnie o niczym. Chwilę później usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Otworzyłam oczy, a w drzwiach zobaczyłam piłkarza. Był taki idealny. Stał w samych bokserkach. Do tego ta wyrzeźbiona klata. Piękny widok.
-Przepraszam, nie chciałem Cię obudzić.- powiedział cicho.
-Nie spałam. -uśmiechnęłam się.
Po chwili dostałam buziaka od Götze, który następnie poszedł spać do pokoju Filipa.
Długo nie czekałam, zgasiłam światło i zasnęłam. Obudziłam się w nocy. Spojrzałam na zegarek było około 2. Przewróciłam się na drugą stronę i próbowałem zasnąć, jednak bezskutecznie. Leżałam prawie 30 minut. Nagle zachciało mi się pić. Postanowiłam zejść na dół, zaspokoić pragnienie. Wyszłam z pokoju, zamknęłam za sobą drzwi i udałam się do kuchni. Odparłam się dłońmi o blat przodem do okna i opróżniałam zapełnioną po brzegi szklankę. Na dworze nadal się błyskało, postanowiłam popatrzeć na to wspaniałe zjawisko. W tej chwili porównałam swoje życie do tejże burzy. Nie toczy się ono normalnie. Ciągle pod prąd. Dlaczego ja muszę taka być? Jeszcze teraz... kiedy nie mogę mieć dzieci. Do moich oczu napłynęły łzy. Korzystając z okazji, że nikogo nie ma rozpłakałam się, zastanawiając się nad swoim losem. Czułam się podle. Jestem kompletnym zerem- pomyślałam i napiłam się łyka wody. Pociągnęłam nosem i wytarłam łzy.
-Laura, kochanie nie śpisz?- Mario wszedł do kuchni, przytulając mnie od tyłu.
-Nie mogę.- pociągnęłam nosem.
-Dlaczego płaczesz?- Chyba wyczuł, że coś jest nie tak.
-Po prostu.- odparłam obojętnie.
-Proszę Cię.- upierał się.
-Przecież już wiesz. Jestem do niczego, kompletne zero, kminisz? Nie mogę mieć normalnego życia, tylko ciągle przykre sytuacje. Jestem tym zmęczona, a mimo to dowiaduję się, że nie będę miała dzieci. Co to za kobieta, która nie może mieć dzieci ???- rozpłakałam
-Nawet tak nie myśl! Jesteś wspaniałą kobietą.- próbował mnie uspokoić.
-Nic na to nie wskazuje.- westchnęłam obojętnie.
-To pozwól, że przytoczę Ci pewną historię. Pamiętasz jak przyjechałaś na zgrupowanie kadry poznałaś w Monachium takiego przystojniaka.
-I miał na imię Mario, był bardzo skromny... dalej proszę- przerwałam mu, delikatnie się uśmiechając.
-Czyli wiesz o kogo chodzi.- zaśmiał się.- Pamiętasz, kim wtedy byłem? Zwykłym podrywaczem. Po prostu. Przygoda, Góra na tydzień.. ale potem poznałem Ciebie. Nie możesz mówić, że jesteś nikim. Bo to właśnie ty mnie zmieniłaś. Byłaś tą pierwszą dziewczyną, o której myślałem na poważnie. Jesteś cudowna.- pocałował mnie w skroń.
-Przepraszam, że ciągle musisz tego wysłuchiwać.- spojrzałam na chłopaka, który ciągle mnie przytulał.
-Właśnie dobrze, że mi o tym mówisz. Przynajmniej mogę Cię sprostować.- uśmiechnął się.
-Dziękuję. Bądź przy mnie zawsze.- Wyszeptałam.
-Obiecuję, że będę. - pocałował mnie w czubek głowy. -Bo Cię Kocham księżniczko.- dokończył.- Choć, połóżmy się. Jutro rano Filip wróci od kolegi.- przypomniał.
-Nie zasnę.- Stwierdziłam.
-Ze mną zaśniesz. Pozwól, że wproszę się do twojej sypialni.- powiedział z łobuzerskim uśmiechem.
-Pozwalam.- uśmiechnęłam się i chwyciłam Mario za rękę.
Położyliśmy się w moim łóżku. Götze przytulił mnie do siebie. Teraz nie miałam już problemu, żeby zasnąć. Od razu kiedy zgasiliśmy światło, słysząc równy oddech chłopaka, zamknęłam oczy i odpłynęłam.
*Mario*
Rano około godziny 9 otworzyłem oczy. Kiedy spojrzałem na słodko śpiącą obok mnie dziewczynę, uśmiechnąłem się sam do siebie. Pocałowałem ją delikatnie w skroń, jednak starając się jej nie obudzić. Następnie poszedłem po moje ubrania. Ogarnąłem się w łazience i spojrzałem na telefon. Była tam wiadomość od Filipa:
"Około 10 będę w domu. ~Filip"
Odpisałem mu tylko "Ok" i zszedłem na dół do kuchni. Przygotowałem najprostsze, a za razem nasze ulubione danie. Naleśniki. Kiedy zbliżałem się ku końcowi, w domu zjawił się Filip, w chwilę po tym całusem w policzek przywitała mnie Laura. Nakryłem do stołu, postawiłem na stole śniadanie, po czym zabraliśmy się za jedzenie.
-Mamo? Kiedy tata się do nas wprowadzi?- spytał Filip po chwili ciszy.
-Ciężkie pytania zadajesz młody.- starałem się jakoś wybrnąć z sytuacji, żeby Laura nie musiała nic wymyślać.- Myślę, że jak mama będzie gotowa, sama nam o tym powie.- stwierdziłem.
-I to jest ten moment kiedy uroczyście pragnę ogłosić, w tych jakże sprzyjających okolicznościach, a także dobrze wiejących wiatrach. Gdy przy stole siedzą Filip i Mario Götze oraz moja skromna osoba, pragnę oświadczyć, iż po rozpatrzeniu wszystkich za i przeciw, dochodzę do jasnej konkluzji i ujawniam fakty.... -mówiła stojąc
-Mamo!!
-Laura!! -powiedzieliśmy prawie równo, niecierpliwiąc się.
-Już kończę.- zaśmiała się.- Po rozpatrzeniu wszystkich za i przeciw, dochodzę do jasnej konkluzji i ujawniam fakty, iż Mario Götze może wprowadzić się do tego domu nawet dzisiaj.- uśmiechnęła się, spoglądając na mnie i usiadła.
-Pozwólcie, iż nie wprowadzę się dzisiaj, z jasnego powodu. Tym jakże istotnym powodem w zaistniałych warunkach, jest pewna niespodzianka....
Rano około godziny 9 otworzyłem oczy. Kiedy spojrzałem na słodko śpiącą obok mnie dziewczynę, uśmiechnąłem się sam do siebie. Pocałowałem ją delikatnie w skroń, jednak starając się jej nie obudzić. Następnie poszedłem po moje ubrania. Ogarnąłem się w łazience i spojrzałem na telefon. Była tam wiadomość od Filipa:
"Około 10 będę w domu. ~Filip"
Odpisałem mu tylko "Ok" i zszedłem na dół do kuchni. Przygotowałem najprostsze, a za razem nasze ulubione danie. Naleśniki. Kiedy zbliżałem się ku końcowi, w domu zjawił się Filip, w chwilę po tym całusem w policzek przywitała mnie Laura. Nakryłem do stołu, postawiłem na stole śniadanie, po czym zabraliśmy się za jedzenie.
-Mamo? Kiedy tata się do nas wprowadzi?- spytał Filip po chwili ciszy.
-Ciężkie pytania zadajesz młody.- starałem się jakoś wybrnąć z sytuacji, żeby Laura nie musiała nic wymyślać.- Myślę, że jak mama będzie gotowa, sama nam o tym powie.- stwierdziłem.
-I to jest ten moment kiedy uroczyście pragnę ogłosić, w tych jakże sprzyjających okolicznościach, a także dobrze wiejących wiatrach. Gdy przy stole siedzą Filip i Mario Götze oraz moja skromna osoba, pragnę oświadczyć, iż po rozpatrzeniu wszystkich za i przeciw, dochodzę do jasnej konkluzji i ujawniam fakty.... -mówiła stojąc
-Mamo!!
-Laura!! -powiedzieliśmy prawie równo, niecierpliwiąc się.
-Już kończę.- zaśmiała się.- Po rozpatrzeniu wszystkich za i przeciw, dochodzę do jasnej konkluzji i ujawniam fakty, iż Mario Götze może wprowadzić się do tego domu nawet dzisiaj.- uśmiechnęła się, spoglądając na mnie i usiadła.
-Pozwólcie, iż nie wprowadzę się dzisiaj, z jasnego powodu. Tym jakże istotnym powodem w zaistniałych warunkach, jest pewna niespodzianka....
****
Wymęczyłam ten rozdział szczerze powiem. No ale myślę, że tym rozdziałem uspokoiłam Was trochę i nie będzie aż takich narzekań, że Laura i Mario nie są lub nie mogą być szczęśliwi. :> w każdym razie, nie przewiduję puki co żadnej tragedii.
Wymęczyłam ten rozdział szczerze powiem. No ale myślę, że tym rozdziałem uspokoiłam Was trochę i nie będzie aż takich narzekań, że Laura i Mario nie są lub nie mogą być szczęśliwi. :> w każdym razie, nie przewiduję puki co żadnej tragedii.
Poo drugie, zamierzam prowadzić jeszcze jednego bloga. I pytanie do Was: jeżeli będziecie czytać... to o kim chcecie? W roli głównej ma być: Marco Reus, Erik Durm czy ktoś inny? (Miałam zamiar w roli głownej zrobić Mario, ale 2 blogi o Mario to by było coś nie halo). Wszystko w Waszych rękach. Proszę, żeby każdy odniósł się do tej notki :) Dziękuję! ;)/Borussen 09
nie będę narzekać :D cieszę się, że powoli wszystko wraca do normy, że są szczęśliwi, szkoda, że Laura nie może już mieć dzieci... ale ma Filipa, a Mario bardzo ją wspiera ;) co do Twojego następnego bloga, czętnie będę go czytać i jest mi obojętne, kto będzie głównym bohaterem, przepraszam, ale nie pomogę :/ trudno byłoby mi wybrać, dziękuję za nominację do LA, odpowiedzi na Twoje pytanie znajdziesz u mnie na blogu w poście Liebster Award, ogółem jest tam wielki bałagan :p ale odpowiedzi na Twoje pytania są czytelne i z łatwością je znajdziesz, pozdrawiam xo
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Jednak postać laury przypomina mi ciebie " I to jest ten moment kiedy uroczyście pragnę ogłosić, w tych jakże sprzyjających okolicznościach, a także dobrze wiejących wiatrach. Gdy przy stole siedzą Filip i Mario Götze oraz moja skromna osoba, pragnę oświadczyć, iż po rozpatrzeniu wszystkich za i przeciw, dochodzę do jasnej konkluzji i ujawniam fakty..." i ta niecierpliwić pozostałych, którzy chcieliby usłyszeć konkrety :D
OdpowiedzUsuńGENIALNY!!!!!!!!!!!!!! Ciekawe co za niespodziankę wymyślił Mario. Dobrze, że Gotze wspiera Laurę w trudnych momentach. Mam nadzieję, że ich już nie rozdzielisz mhhhhhhhhhhhhhhh? Buziak i do następnego
OdpowiedzUsuńP.S. zapraszam do siebie już nowy rozdział na
Usuńhttp://wiktoria-marco.blogspot.com/
Wow! Niezwykle mi się podoba ten post. Mario nareszcie będzie mieszkał z Laurą *.*
OdpowiedzUsuńAle faktycznie, da się zauważyć podobieństwo autorki do Laury xD
PS Teraz to naprawdę jest krótki komentarz. Przepraszam i mam nadzieję, że dostanę rozgrzeszenie, a jako pokutę w następnym rozdziale napiszę komentarz na pół strony xD
Pozdrawiam :-*