Wylądowałam na Monachijskim lotnisku gdzieś o 15. Byłam umówiona z Gregorem, że będzie za mną tam czekał, jednak nigdzie go nie widziałam. Postanowiłam poczekać. Wyszłam wolno z samolotu niczym się nie spiesząc, po chwili ujrzałam mojego uśmiechniętego przyjaciela:
-Cześć mała- przytulił mnie
-Nie jestem mała!- oburzyłam się, po czym zaśmiałam się
-Oj, nie denerwuj się. Tęskniłem- pocałował mnie w czoło nie wypuszczając mnie z ramion
-Ja też- "odkleiliśmy" się od siebie- Idziemy?- spytałam
-Yhym, już nie mogę się doczekać.-poruszuł znacząco brawiami- Będziesz tylko moja- pocałował mnie
-Nie wiem, czy zauważyłeś ale te nasze "przyjacielskie" relacje niektórzy by wyśmiali- zaśmiałam się-dziwne, że dziennikarze jeszcze nic nie wyhaczyli- powiedziałam
-Ojeey przecież oni tylko szukają dziury w całym i rozgrzebują nie próbując dojść do prawdy. A nasze relacje wogóle mi nie przeszkadzają- uśmiechnął się słodko
-Mi też nie- ucałowałam go w policzek, jakby na potwierdzenie moich słów
-Dobrze, choćmy już. Żebyśmy zdąrzyli na samolot, bo z tobą to nigdy nic nie wiadomo- posłałam mu groźne spojrzenie- Dobra już nic nie mówię - podniósł ręce w obronnym geście
*Gregor*
Parę minut później byliśmy już pod domem panny Goetze. Ta szybko opuściła samochód i udała się do domu po walizki, kiedy je zapakowaliśmy do auta, pojechaliśmy do mnie. U mnie było niestety gorzej..
-Że co to ma być?- spytała zdezoriętowana dziewczyna
-No yy moje rzeczy na wyjazd?- odpowiedziałem pytająco
-Ja widzę tu tylko bałagan- powiedziała zła- Schlierezauer! Sprzątaj to bo przez ciebie się spóźnimy- zaczęła się drzeć, a potem śmiać z mojej zakłopotanej miny
-Yy pomożesz?- spytałem przytulając ją od tyłu
-A co będę za to miała?- Spytała
-Pomyyyślę- zamyśliłem się
-Dobra ruszaj ten zacny swój tyłeczek bo serio się nie wyrobimy- zaśmiała się
Po 30 minutach wszystko było "w miarę" na miejscu a moje ubrania i kosmentyki w walizkach. Zabrałem wszystko i ruszyliśmy na samolot. Kiedy już dotarliśmy dochodziła 17.45 więc mieliśmy jeszcze trochę czasu. Potem odbyła się odprawa, a po niej zajęliśmy nasze miejsca w samolocie. Laura siedziała od okna a ja na sidzeniu obok niej:
-Jak tam było w Polsce?- zapytałem po dłuższej chwili ciszy
-Nie narzekam, Filipowi podoba się u dziadków, więc to najważniejsze. Nie będę przynajmniej o niego drżeć- uśmiechnęła się
-Wiesz co, denerwujesz mnie- zaśmiałem się a ona zrobiła zdezoriętowaną minę- No bo ty myślisz o wszytskich tylko nie o sobie. Dlaczego?- spojrzałem jej w oczy
-No bo chcę tym pokazać ile dla mnie znaczycie, Ty, Filip. Jesteście najważniesi, a przecież ty sam ciągle się mną zajmujesz nie patrzysz na siebie. - wyjaśniła
-Bo ja Cię kocham mała i dlatego się o ciebie troszczę, ale myślę też czasem o sobie- położyłem jej głowę na ramieniu
-Skończmy może ten temat, co?- zapytała
-Jak sobie życzysz- pocałowałem ją w policzek
Lecieliśmy właśnie na podbój Austrii, a dokładnie Innsbrucka, mojego rodzinnego miasta. Zauważyłem że dziewczyna siedząca obok mnie jest coraz bardziej senna. Po chwili położyła głowę na moim ramieniu i spała. Pogłaskałem ją po włosach całując w głowę. Starałem się nie zasnąć, przecież zaufała mi, że uda mi się wszystko przygotować. Nie mogę jej zawieść. Ona tyle dla mnie znaczy, a być osobą której ona zaufała nie jest łatwo. Po tych wszystkich przygnębieniach, po śmierci Mario nie była skłonna nikomu ufać. Na szczęście mi się udało i jestem bardzo szczęśliwy. Ta dziewczyna kompletnie zawróciła mi w głowie. Szkoda tylko, że nie potrafię mówić o uczuciach.
2godziny później stewardessa ogłosiła, że zblizamy się do londowania. Szybko wyjąłem telefon i zadzwoniłem do Kraftiego, że może po nas wyjechać. Kiedy wykonałem tą czynność starałem się delikatnie obudzić Laurę.
Wylondowaliśmy. Zabraliśmy nasze walizki, właściwie to ja je wziąłem i szukałem wzrokiem Sefana. Nagle ktoś wskoczył mi na plecy:
-Siema ludziska!- wydarł się
-Kraft?!- zapytaliśmy niemal równocześnie
-Nie, krasnoludki- wybuchnęliśmy śmiechem po czym przywitaliśmy się z przyjacielem
*Następny dzień-Laura*
Mieszkamy u Krafta, jest świetnie i gdyby nie telefony od syna zapomniałabym o Bożym świecie. Tak jest tu wpaniale. Zero problemów, niezgdności poprostu idealnie.
Właśnie się obudziłam i zeszłam na doł gdzie Gregor właśnie przygotowywał śniadanie:
-Czeeeść- przywitałam się
-Hej ślicznotko, jak się spało?- zapytał
-Świetnie, wogóle to dzięki, że mnie tu zabrałeś- uśmiechnęłam się
-Nie ma sprawy. Zobaczysz o wszystkim tu zapomnisz, mam tylko nadzieję, że o mnie nie - zaśmiał się
-Jakże bym śmiała, o tobie się nie da zapomnieć, głupku- powiedziałam śmiejąc się
-Ja ci dam głupku- usmarował mnie masłem orzchowym na nosie- Pacz ubrudziłaś się
-Pacz co zrobiłeś.. Chyba teraz zrobię to co lubisz najbardziej- zaśmiałam się złowieszczo
-Foch!? Nieeee proszę!! Księżniczkooo- zawył całując mnie w nos, także starł z niego masło orzechowe
-...
-Lauraaa
-....
-No proszę Cię
-....
-Kochanie, słoneczko nooo?
-...
-Rozumiem, że mi nie wybaczysz?- powiedział zrezygnowany odchodząc
-Kooocham jak jesteś taki supi- wkoczyłam mu na plecy
-No wiesz co, chyba zaraz to ja strzele focha!- oburzył mnie po czym zaśmialiśmy sie
-Ale z was przyjaciele! -wydarł się Kraft
-Jak jest nie wyspany to jest głodny a jak jest głodny to zaczyna strasznie gwiazdorzyć- wyjaśnił Schlieri rzucając w Krafta snikersem- Zjedz snikersa- zaczęliśmy się śmiać
-Ja nie wiem jak ty z nim wytrzymujesz. Ja bym nie mógł- zwrócił się do mnie Stefan
-Bo ja mam taktyke- zaśmiałam się złowieszczo- Jeden foch i mam idealnego Gregorka- szepnęłam Kraftowi na ucho
-Chciałbym to zobaczyć- zaśmiał się
-Trza było wcześniej wstać- nie mogłam opanować śmiechu
-No wiesz... i ty przeciwko mnie- włączył się Gregor
-Bywa.- pocałowałam go i poszłam się przebrać.
***
Komentarzy coraz mniej, czasu również coraz mniej, rozdziałów napisanych na przód 0.... Tak wiem masakra. Ale co zrobie bez czasu a juz najważniejsze : bez motywacji? Czas można znaleźć na historii np. Czy wosie albo religii ale z motywacją gorzej. Przez święta nie miałam czasu teraz postanowiłam ogarnąć się trochę z nauką... II Klasa a właściwie już jej koniec i to chyba najwyższy czas się ogarnąć. Podsumowując: Rozdział Niewiem Kiedy ;) (Dobra niestety wracam do randki z Chemią :/) buziaki...
trzeba myśleć optymistycznie spójrz na to tak: mogła być fizyka ;) rozdział świetny, te ich odpały są słodkie, pomyśleć że Lura ma 27 lat :D przyjaciół można tylko pogratulować, są świetni, nie do podrobienia :D do tego Filip, syn Mario no sory musi być równie wspaniały :D czekam na Goetze *.* ale się będzie działooo... wiem, że masz mało czasu, ale może jednak znajdziesz chwilę wieczorkiem albo na jakiejś lekcji (polecam wdż jeśli masz) i zajrzysz do mnie, nowy rozdział, pozdrawiam gorąco! powodzenia z chemią i innymi przedmiotami, które utrudniają nam życie ;* http://walcz99.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńOj nie martw się, ja też muszę się z chemii uczyć. Muszę, ale się nie uczę upssss...
OdpowiedzUsuńYyy no człeku więcej motywacji! Blog się sam nie napisze xD Ja czytam i będę do samego końcaaa!
Co do rozdziału cudny. Cieszę się szczęściem Laury.
Życzę weny i motywacji, a także dobrej oceny z chemii xD
Zapraszam na bloga! :)
OdpowiedzUsuńhttp://przeznaczeniedwochserc.blogspot.com/
Cześć!:*
OdpowiedzUsuńChciałabym Cię serdecznie zaprosić na nowy rozdział mojego opowiadania, które postanowiłam kontynuować. W rolach głównych - Matthew i Zuzanna. Mam nadzieję, że masz jeszcze chwilę czasu i ochoty, żeby mnie odwiedzić. I cicho liczę na to, że zostaniesz na dłużej.:*
http://dont-forget-me-please.blogspot.com/2015/04/trzy.html
Pozdrawiam ciepło!:*:)
W końcu udało mi się przeczytać ;) też odczuwam brak czasu xd a co do rozdziału jest boski ;D ja nadal czekam na Mario :) a i te śmieszne sytuacje mam nadzieje, że będzie ich więcej bo masz świetne pomysły ;D także czekam na następny. Wikaa ;)
OdpowiedzUsuńświetne to jest po prostu zajebiste
OdpowiedzUsuńsupucio
OdpowiedzUsuńsupucio
OdpowiedzUsuń